O swoich rodzinnych korzeniach w syberyjskiej wsi Białystok, dramatach jej mieszkańców i dochodzeniu do prawdy o ich losie opowiadał Wasyl Haniewicz, który przyleciał na otwarcie Muzeum Pamięci Sybiru prosto z Tomska. Ten znakomity badacz losów Polaków, którzy w XIX i w XX w. żyli na Syberii Zachodniej jest także twórcą i pracownikiem tomskiego muzeum, dokumentującego zbrodnie sowieckie dokonywane w czasach stalinizmu, a także aktywnym członkiem rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał. W swojej opowieści o dochodzeniu do prawdy o tragedii 88 mężczyzn ze wsi Białystok, aresztowanych w 1937 r. i zabitych z powodu swojego polskiego pochodzenia, Wasyl Haniewicz podkreślał rolę kobiet, które zostały same i musiały opiekować się całymi rodzinami: – Mojej babci i mamie zawdzięczam całe swoje wychowanie – mówił. Po II wojnie światowej do łagru trafił bowiem także ojciec Wasyla, Antoni.
Choć Wasyl Haniewicz od kilku lat współpracował przy tworzeniu Muzeum Pamięci Sybiru i przekazał liczne fotografie, dopiero teraz mógł zobaczyć wystawę stałą.
Z kolei spotkanie z córką pisarza, autora jednej z pierwszych na świecie relacji o sowieckich łagrach, odbyło się raptem kilka dni po premierze najnowszego, imponującego wydania „Innego świata” w opracowaniu prof. Włodzimierza Boleckiego. Mimo fatalnej pogody, przybyła na nie spora grupka widzów, którzy ustawili się w niewielkiej, ale zdeterminowanej kolejce po autograf Marty Herling.
– Gustaw Herling-Grudziński powrócił we Włoszech do życia, ale nie był szczęśliwy. Otaczany był ostracyzmem z powodu swojego świadectwa – mówiła na spotkaniu w Muzeum dr Marta Herling o swoim ojcu. – On nie dzielił się z nami swoimi wspomnieniami. Był człowiekiem milczenia. Poprzez to milczenie usiłował przetrawić swoje doświadczenie.