Maestro przybył do nas w towarzystwie żony, Ewy Piaseckiej-Maksymiuk. Dyrektor Muzeum, prof. Wojciech Śleszyński, oprowadził gości po wystawie stałej, która zrobiła na nich duże wrażenie. „Muszę tu koniecznie wrócić” – powiedział artysta. „To trzeba pokazać i dorosłym, i dzieciom” – dodał.




Szczególną uwagę Jerzy Maksymiuk zwrócił na instrumenty muzyczne, które znalazły się wśród przedmiotów zabranych – a potem przywiezionych z powrotem do Polski – przez osoby deportowane na wschód. Na wystawie można zobaczyć skrzypce należące do rodziny Jąkałów, po których Sowieci przyszli 10 lutego 1940 r. Były najcenniejszym przedmiotem, jaki rodzina miała przy sobie w syberyjskiej tajdze. Z kolei cytra należała do rodziny Dzikowskich. Trafiła do Kazachstanu z żoną i dziećmi Edwarda Dzikowskiego, deportowanymi w kwietniu 1940 r. On sam grał na niej, gdy dołączył do rodziny po opuszczeniu syberyjskiego obozu.
Po obejrzeniu wystawy stałej Muzeum Pamięci Sybiru maestro Maksymiuk z żoną spotkali się z prezydentem Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim oraz zastępcami prezydenta Rafałem Rudnickim i Przemysławem Tuchlińskim.



