Krzysztof Renik o Kazachstanie - Muzeum Pamięci Sybiru

20 stycznia 2023

Krzysztof Renik o Kazachstanie

Społeczeństwo dzisiejszego Kazachstanu nie powstało w wyniku naturalnych procesów. Jest rezultatem rosyjskiej kolonizacji, sowieckiej polityki i przemocy: klęski głodu, deportacji, przesiedleń. Sami Kazachowie dopiero od 2009 roku stanowią w swoim państwie większość. Jednocześnie jest to przykład społeczeństwa, w którym dzisiaj zgodnie żyją nacje i wyznania – taki obraz Kazachstanu malował się w opowieści Krzysztofa Renika.

Przejdź do treści

– Ani ziemia, ani naród nie mogą być przeklęte. Przeklęty może być system – od tych słów zaczął swoją opowieść Krzysztof Renik, dziennikarz, podróżnik, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Azji Południowej, odpowiadając na pytanie zadane w tytule jego książki „Kazachskie stepy. Ziemie przeklęte?”.

Nasz gość z wykształcenia jest polonistą i antropologiem kultury i to podejście badacza, który z zainteresowaniem, otwartością i wielkim szacunkiem obserwuje i opisuje inną kulturę, przebijało przez całą jego opowieść.

– Ziemia Kazachów, gdy podbiła je carska Rosja, stały się ziemią kolonizowaną – wyjaśniał Krzysztof Renik. – Kazachowie wiele przecierpieli. W 1926 r. stanowili 58% ludności własnego kraju. Ale po klęsce głodu (1931-1933) wywołanej sowiecką polityką, było to już tylko 37%, a jeszcze mniej w 1959: zaledwie 30% ludności. Dopiero w 2009 r. Kazachowie stali się większością we własnym państwie: było ich 10 mln na 19 mln całej populacji.

– W Kazachstanie mieszkają Ujgurzy, Azerowie, Niemcy, Polacy, narody Kaukazu. Ale to nie były migracje. Współczesne społeczeństwo kazachskie ukształtowało się w wyniku deportacji, przesiedleń, skierowania ludzi do obozów pracy – tłumaczył dziennikarz.

W swojej opowieści przywołał najważniejsze akcje deportacyjne do Kazachstanu, jakie dotyczyły m.in. Niemców nadwołżańskich czy Polaków. Ci ostatni wywożeni byli jeszcze przed II wojną światową z ziem, które stanowiły kresy I Rzeczpospolitej, utracone na mocy traktatu ryskiego (1921) kończącego wojnę polsko-bolszewicką. Rodziny narodowości polskiej (ale także niemieckiej) deportowane były z Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej w 1936 r. – było to około 70 tysięcy osób (w tym około 50 tysięcy Polaków). – Ale to wcale nie był początek sowieckich deportacji! – zaznaczył Krzysztof Renik. Te zaczęły się w Związku Sowieckim już w latach 1930-32, w ramach walki z „kułakami” przesiedlono ponad 1,8 mln ludzi.

W 1940 roku kolejni Polacy zostali siłą przewiezieni do Kazachstanu. W kwietniu tamtego roku na stepy trafiły rodziny osób aresztowanych i jeńców wojennych, w tym oficerów zamordowanych w Katyniu.

Krzysztof Renik swoją opowieść wzbogacił prezentacją nagrań, jakich dokonywał w trakcie swoich wielu podróży po Kazachstanie. Usłyszeliśmy głosy mieszkających w tym kraju Polaków i ich potomków. – Do Kazachstanu pojechałem po raz pierwszy w 1991 roku. Chciałem być obecny przy konsekracji pierwszego w dziejach katolickiego biskupa w Azji Centralnej. Wtedy poznałem tam panią Marię, która jako pierwsza opowiedziała mi, jak trafiła do Kazachstanu – mówił, włączając nagranie.

We wszystkich relacjach deportowanych pojawiają się te same motywy: zaskoczenie akcją deportacyjną, dramatyczna podróż w zamkniętym towarowym wagonie, wyrzucenie z pociągu w pustym stepie, konieczność samodzielnego i jak najszybszego wybudowania ziemianki, aby przetrwać nadciągającą zimę. I śmierć z głodu, chorób, wyziębienia.

Dziennikarz i podróżnik opowiadał także o „polskich wsiach” w północnym Kazachstanie: Jasnej Polanie i Zielonym Gaju, w których mieszkają Polacy deportowani w latach 30. i ich potomkowie. – Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie tylko polskie wsie, raczej polsko-niemieckie. Powiedziałbym, że polsko-niemieckie pojednanie zaczęło się tam, daleko, w Kazachstanie – podkreślił Renik.

– Gdy pojechaliśmy tam, na wielu płotach widzieliśmy takie tabliczki: „dom na sprzedaż” – opowiadał podróżnik. Wielu Polaków korzystało z możliwości wyjazdu do Polski. – Bałbym się słowa „repatriacja”, bo to ludzie, którzy w Polsce nigdy nie mieszkali, to były kresy, ale I Rzeczpospolitej mówił. – Najstarsi mają poczucie bycia obcymi w Kazachstanie. Ale już ich dzieci i wnuki są tam mocno zakorzenione. Edukacja wiązała się z językiem rosyjskim. I ten język rosyjski oraz rosyjska kultura są im bliższe niż polskie. To trudny problem, nie na nasze krótkie spotkanie. Bardzo trudne indywidualne decyzje, które trzeba uszanować – mówił Krzysztof Renik i podkreślał, jak bardzo w ostatnich latach zmienił się Kazachstan.

– Kiedy pierwszy raz nocowaliśmy z kolegą w Jasnej Polanie, spaliśmy w rozpadającej się chacie. Widzieliśmy rozpadające się kołchozy i wioski. Kilka lat później, gdy dzwoniłem, że chcę przyjechać, zaproponowano mi… zarezerwowanie pokoju w hotelu. Byłem w szoku! – opowiadał. – Kolejny przeżyłem, gdy tam dojechałem i zapytałem przechodzącą dziewczynę, gdzie jest hotel. „Tam, koło fryzjera i klubu fitness”… – mówił z uśmiechem. Po czym opowiedział o 700 krowach, które do nowoczesnego rolniczego kombinatu w Jasnej Polanie… przyleciały samolotem z Kanady.

– Dzisiaj ci, którzy chcą funkcjonować w Kazachstanie, mają duże możliwości. Ale muszą przyjąć do świadomości, że to już nie część Związku Sowieckiego, ale niezależne państwo, w którym dominuje islam. Ale funkcjonuje polityka międzyreligijnej i międzyetnicznej zgody – podkreślał Renik.

Zapytany przez publiczność o politykę Nursułtana Nazarbajewa, prezydenta Kazachstanu w latach 1991-2019, nasz gość przyznał: – Będę bronił Nazarbajewa. Był w trudnej sytuacji, miał stworzyć państwo ze społeczeństwem tak podzielonym… Łączyła ich tylko tradycja sowiecka. Jak z tego stworzyć społeczeństwo o charakterze obywatelskim? Dlatego polemizuję z tymi, którzy mówią, że w Kazachstanie nie ma wystarczającej demokracji. Europa budowała swoją demokrację przez kilka wieków – zaznaczał.

Narracji Krzysztofa Renika towarzyszyły nie tylko fragmenty dokonanych przez niego nagrań, ale przede wszystkim fotografie z wypraw do Kazachstanu autorstwa Elżbiety Dziuk. – Sam nie fotografuję i nie miałbym co Państwu pokazać – przyznał. – W czasie trzymiesięcznej wyprawy motocyklowej z kolegą zrobiłem… 13 zdjęć! – śmiał się dziennikarz.

Wszystkich zainteresowanych, zarówno opowieściami Krzysztofa Renika, jak i zdjęciami Elżbiety Dziuk, zachęcamy do zajrzenia na nasz portal popularnonaukowy Świat Sybiru: www.swiatsybiru.pl Znajdziecie tam m. in. przygotowane przez naszych gości materiały z Kazachstanu: fotoreportaż ze Spassku czy podkast o „Apostole Kazachstanu”.

Kolejne spotkanie z cyklu łączącego opowieści o podróżach z historią polskich Sybiraków odbędzie się 30 marca. Zobaczymy film „Santa Rosa. Odyseja w rytmie mariachi” i porozmawiamy z jego scenarzystą, Piotrem Piwowarczykiem oraz z Joanną Matias, bohaterką filmu i zarazem wnuczką Sybiraków, którzy jako dzieci zostali ewakuowani ze Związku Sowieckiego i znaleźli schronienie w Meksyku. O uruchomieniu sprzedaży biletów poinformujemy na stronie Muzeum oraz w naszych mediach społecznościowych.

Sklep Odwiedź nasz sklep i sprawdź najnowsze publikacje Muzeum Pamięci Sybiru Odwiedź sklep