Wyprawa na Syberię i do Kazachstanu z Małgorzatą Szumską - Muzeum Pamięci Sybiru

21 września 2023

Wyprawa na Syberię i do Kazachstanu z Małgorzatą Szumską

Podróżniczka, pisarka, wnuczka Sybiraków, autorka książki „Zielona sukienka”. Małgorzata Szumska przyjechała do Białegostoku z Dolnego Śląska, aby opowiedzieć o swojej wyprawie śladami dziadka i babci – na Syberię i do Kazachstanu.

Przejdź do treści

Pełna niespożytej energii i humoru, podróżniczka ze Złotego Stoku porwała publiczność swoją pełną emocji i zwrotów akcji opowieścią. Nie była w stanie usiedzieć na przygotowanym dla niej fotelu. Przysiadła na chwilę, by dać się sfotografować – i już stała z mikrofonem w ręce, jak najbliżej widowni, z którą momentalnie nawiązała swobodny kontakt. Nic dziwnego, z wykształcenia jest aktorką!

Wyprawa w głąb Rosji nie była jej pierwszą daleką podróżą. W czasie urlopu dziekańskiego na wrocławskiej akademii teatralnej odwiedziła między innymi Wietnam i Chiny. – W czasie tych wypraw zrozumiałam, że ludzie są dobrzy – zaczęła swoją gawędę Małgorzata Szumska.

Pomysł wyjazdu śladami dziadków zakiełkował dzięki bliskiej relacji z babcią i wzrastaniu w atmosferze rodzinnych historii. – Byłam najmłodszą z kuzynostwa, nikt się ze mną nie chciał bawić, wypychano mnie zawsze do babci Jasi. A ona na dobranoc opowiadała mi bajki o syberyjskich wilkach. Na przykład jak zjadły nauczycielkę tak, że zostały po niej tylko walonki. To nie były bajki, jakie poznawali moi rówieśnicy! – żartowała autorka „Zielonej sukienki”.

– Z kolei dziadek po piwku opowiadał o swoich partyzanckich przygodach, o wysadzaniu torów, pociągów. Dlatego jako kilkuletnie dziecko bawiłam się w rzucanie granatów i wysadzanie wyobrażonych pociągów. I właściwie jedyne, czego się dziś, jako dorosły człowiek, boję, to wojna – przyznała.

– Moją podróż po śladach dziadków zaplanował kilkadziesiąt lat wcześniej… Stalin! – zaskoczyła słuchaczy Małgorzata Szumska, po czym opowiedziała, jak Stanisław i Janina, jej dziadkowie, założyli rodzinę, a w czasach stalinowskich trafili na Sybir.

Stanisław, dziadek Małgorzaty, działał w partyzantce, która po II wojnie była na Wileńszczyźnie nadal aktywna. Młodsza o pięć lat Janka kochała się w przystojnym partyzancie, ale ten był bardziej zainteresowany jej kuzynką.

Zaaresztowany, na dwa lata trafił do Workuty. Nie pracował jednak w kopalni, a był poddawany torturom i przesłuchaniom. Nikogo nie wydał. Po uwolnieniu wrócił na Wileńszczyznę. Tam czekała na niego Janka. Pobrali się, urodził im się synek Jan. Stanisław ponowił kontakty z partyzantami.

– Janek miał niespełna rok, gdy znów załomotali do drzwi w środku nocy. Dziadek powiedział: to pomyłka, za kilka dni wrócę. Jednak nie wrócił – opowiadała Szumska. – Babcia odnalazła go w więzieniu na wileńskich Łukiszkach. Na rozprawę sądową nie weszła, zza drzwi usłyszała „25 lat ciężkich robót”. Gdy wychodził w kordonie z innymi skazanymi, babcia (a miała wtedy 18 lat) krzyknęła: „Staszek, co mam teraz robić?” Odpowiedział jej: „Ja już nie wrócę, rozpocznij nowe życie”. Ale ona obiecała sobie czekać na niego, dopóki nie będzie miała potwierdzonej informacji o jego śmierci – relacjonowała pisarka.

Stanisław trafił do Karłagu, czyli obozu pracy w Kazachstanie, pracował w kopalni. – Mógł wysłać dwa listy rocznie. Domyślał się, że Janinę, jako żonę wroga ludu, też gdzieś wywiozą. Dlatego nie pisał na jej adres, ale do siostry Marysi, która wyszła za Litwina i mieszkała w Wilnie – tłumaczyła Szumska.

Tam też słała listy Janina, która – jak można się domyśleć – została wkrótce z całą rodziną przesiedlona. Trafiła w okolice syberyjskiego Kańska. Za siostrzanym pośrednictwem udało się skontaktować rozdzielonym przez los małżonkom.

– Babcia miała szczęście, nie została uwięziona w gułagu, ale przesiedlona. Teoretycznie była wolnym człowiekiem, musiała się tylko co miesiąc meldować. Synka zostawiła pod opieką rodziny, odwiedzała go w weekendy, a sama spędzała tydzień w pracy w odległej o kilkadziesiąt kilometrów Mokruszy.

Tam pracowała w szpitalu jako salowa. Pokój wynajęła u koleżanki z pracy, Szury. Ona także była rozdzielona z mężem (walczył w Armii Czerwonej) i miała małego synka. ­ Babcia mówiła, że „Szura była zawadiaka”. Dzięki niej psychicznie przetrwała, były dla siebie jak siostry – mówiła Małgorzata Szumska.

Gdy w 1953 roku zmarł Stalin, do Janki dotarł „nadprogramowy” list od męża. Pisał, że traktują ich już lepiej i nawet pozwolono na widzenia. Janina jedzie do Karagandy. – Babcia z Kazachstanu najbardziej zapamiętała wielbłądy. Co się dziwić, skończyła tylko cztery klasy, nie widziała ich nawet w książkach – śmiała się jej wnuczka.

Janina słyszy od tamtejszych służb, że zobaczy się z mężem, jeżeli wskaże go w tłumie wychodzących z kopalni więźniów.

– Była przekonana, że rozpozna go bez trudu. Ale gdy zobaczyła ten tłum identycznie wyglądających, wygłodzonych mężczyzn, rozpłakała się. Straciła wiarę, że odnajdzie Staszka – relacjonowała podróżniczka. – Ale poznała go po oczach. „Wszystko w Staszku było inne, tylko oczy takie same”, mówiła po latach moja babcia – dodała Małgorzata Szumska.

Wiosną 1954 roku zaczynają uwalniać więźniów z gułagów. Rodzina Szumskich jest znów razem, decyduje się na powrót do rodzinnych stron. Ale to już nie jest Polska, a sowiecka Litwa. Z czasem postanawiają starać się o repatriację. Trafiają na Dolny Śląsk. – Tam wszyscy byli skądś, dlatego ludzie się bardzo wspierali – mówiła autorka „Zielonej sukienki”. ­ Dziadkowie zamieszkali w Jeleniej Górze, dostali mieszkanie i tam spędzili resztę życia.

– Gdy pomyślałam o wyprawie ich śladami, to jeszcze zanim zapytałam rodziców, czy pozwolą, poszłam z tym pomysłem do babci. „Jedź do Mokruszy, zrób dużo zdjęć, a tutaj masz listę moich koleżanek” – podeszła do sprawy Janina. I nauczyła wnuczkę, nieznającą rosyjskiego, trzech fraz: „chcę jeść”, „chcę palić” i „paszoł $%# @&*$ sabaku”. – Nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak brzydko – śmiała się Małgorzata. Ale wyzwisko przydało się, gdy w Kazachstanie trzeba było się ratować przed tak namolnym, że aż brutalnym taksówkarzem.

Dalsza opowieść Małgorzaty Szumskiej przyniosła wzruszającą historię o odnalezieniu Szury i odzyskaniu po latach – już przez telefon – kontaktu przez dwie przyjaciółki. O poszukiwaniu śladów dziadka w postindustrialnym krajobrazie Kazachstanu. O buriackim szamanie i masie szczęścia w kontaktach z nieznanymi ludźmi. Można je poznać dzięki lekturze literackiego debiutu naszej prelegentki, to właśnie książka „Zielona sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii”.

– Dziadek zmarł w 2013 roku, babcia w 2019. Ta prelekcja w Białymstoku to jedna z pierwszych od czasu śmierci babci – przyznała autorka. – Długo nie byłam w stanie opowiadać ze względu na emocje.

– Jeszcze gdy dziadkowie żyli, pytałam ich o zgodę na opowiadanie ich historii. Gdy pisałam książkę, babcia chciała czytać dotyczące jej rozdziały, są więc przez nią sprawdzone – śmiała się pisarka. – To są historie, o których musimy pamiętać. Robię to także ze względu na młodych. I dla oddania hołdu ludziom, którzy walczyli o wolną Polskę, żebyśmy mogli dziś żyć w demokratycznym kraju – zakończyła swoje wystąpienie Małgorzata Szumska.

Kolejne (a zarazem ostatnie w tym roku) spotkanie z podróżami w tle – w czwartek 9 listopada o godz. 18.00. Przybędzie do nas Igor Strojecki. Jego dziadkiem był Leon Barszczewski, który wyjechał w 1876 roku do Emiratu Buchary, na terenach dzisiejszego Uzbekistanu.

Tam połączył służbę w rosyjskiej armii z rozwijaniem pasji podróżnika i badacza-amatora. Zajmował się m.in. geologią, glacjologią, etnografią i botaniką. Pozostało po nim 3500 zdjęć oraz kolekcja, która zapoczątkowała państwowe muzeum w Samarkandzie.

Spotkaniu towarzyszyć będą pokaz zdjęć oraz prezentacja pamiątek po badaczu. Bilety na to wydarzenie są już dostępne w kasach Muzeum Pamięci Sybiru oraz na naszej stronie internetowej.

Zapraszamy!

Sklep Odwiedź nasz sklep i sprawdź najnowsze publikacje Muzeum Pamięci Sybiru Odwiedź sklep