Peleton z historią. Wspólny przejazd ulicami osiedla Wygoda - Muzeum Pamięci Sybiru

19 września 2021

Peleton z historią. Wspólny przejazd ulicami osiedla Wygoda

Wygoda była miejscem zgodnego życia przedstawicieli różnych wyznań i narodowości. Tu mieszkała niemiecka rodzina, która odmówiła podpisania Volkslisty, tutaj polski piekarz, a w tym domu ormiańska rodzina – opowiadał Marian Olechnowicz, historyk i pasjonat Białegostoku, prowadząc przez ulice swojego dzieciństwa rowerowy Peleton Pamięci.

Przejdź do treści

Swoją nazwę dzielnica wzięła od karczmy Wygoda, która była miejscem noclegu dla tych podróżnych, którzy zdążali drogą od Supraśla i nie mieli szans dojechać do bram miasta przed zamknięciem ich na noc – tłumaczył przewodnik.

– Zastanawiałem się, co robilibyśmy tutaj, na Wygodzie, w taki deszczowy dzień, gdybyśmy byli dziećmi sprzed kilkudziesięciu lat – mówił Marian Olechowicz do grupy cyklistów, którzy mimo deszczowej pogody zdecydowali się na wspólny przejazd. – Zapewne bawilibyśmy się ołowianymi żołnierzykami. Wytapialiśmy je z pocisków znajdowanych w lesie, gdzie 42 Pułk miał swój poligon.

Grupa rowerzystów przejechała przez najciekawsze historycznie miejsca dzielnicy. Po wyjeździe z terenu Muzeum Pamięci Sybiru przemierzyła wąskie uliczki tak zwanej Brazylki.  – Nazwa wzięła się od tego, że jeszcze przed I wojną krążył tu człowiek namawiający mieszkańców do osiedlenia się w Brazylii. Mieli tam otrzymać nadziały ziemi i szansę ułożenia sobie zamożnego życia. Niektórzy uwierzyli, kilka rodzin powierzyło temu człowiekowi oszczędności, które zbierał na podróż dla grupy zainteresowanych – opowiadał Marian Olechnowicz. Nieznajomy zniknął wraz z pieniędzmi, została tylko nazwa obejmująca dwie ulice Wygody, gdzie mieszkali niedoszli podróżnicy.

Pierwszym przystankiem na drodze peletonu był cmentarz ewangelicki. – Powstał w 1885 roku, zaledwie trzy lata po cmentarzu prawosławnym i rok przed cmentarzem Farnym – tłumaczył przewodnik. Był potrzebny ewangelickiej społeczności, należeli do niej głównie fabrykanci, którzy sprowadzili się do Białegostoku z Kongresówki. Nekropolia obejmowała duży obszar, dziś na jego części stoją bloki i jest park, ale fragment cmentarza z lapidarium do dzisiaj stanowi ważną pamiątkę. – Wśród nagrobków można znaleźć krzyż z grobu rodziny Buchholtzów z Supraśla.

Zdobycz Robotnicza przy ulicy Jesiennej to dzielnica domów dla robotników wybudowana przez miasto w 1927 r. i kolejny przystanek na trasie peletonu. – Planowano oddanie 15 domów, każdy dla 10 rodzin. Ostatecznie powstały trzy. Zakłady pracy wskazywały wyróżniających się pracowników, którzy mieli szansę na udział w tym projekcie. Zakładano, że robotnicy wniosą wkład własny, w robociźnie. Kto bardziej angażował się w budowę, ten zyskiwał – wyjaśniał historyk. Modernistyczna architektura domów współgra z projektem domów Zdobyczy Urzędniczej z ulicy Świętojańskiej.

Wąskimi uliczkami peleton dotarł do cmentarza żydowskiego. – To nieprawda, że białostoczanie nie pamiętają o dawnych żydowskich mieszkańcach – mówił przewodnik. – Zwróćcie uwagę na szereg lampek zapalanych przy murze dzielącym kirkut od cmentarza Farnego na Wszystkich Świętych – mówił. Nie zabrakło też opowieści o przedwojennym pogrzebie rabina, który zgromadził tysiące białostoczan.

Nie lada gratką był widok starego dworu z połowy XIX wieku, ukrytego przy małej uliczce niedaleko gazowni. – Znaczna część Wygody leży na terenach byłego folwarku należącego do tego dworu. Siedlisko istniało już wcześniej. Rezydował tu łowczy i zarazem leśniczy Branickich. Musiał zasłużyć się w czasie wizyty ostatniego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego, bo zachowały się informacje, że został nagrodzony przez niego złotym zegarkiem – opowiadał historyk. Do dziś zachowała się tylko połowa murowanego budynku oraz piękny starodrzew z ogromnym dębem na czele.

Rowerzyści przejechali na ulicę Traugutta. Stoi tu kościół, który niegdyś był cerkwią garnizonową. – Tu stacjonował Kazański Pułk Piechoty. Budynek dzisiejszego przedszkola to dawna wartownia – tłumaczył Marian Olechowicz. Z kolei dzisiejsza restauracja i hotel Regiment mieszczą się w – najprawdopodobniej  – siedzibie dowódcy pułku. W niepodległej Polsce stacjonował tutaj 42. Pułk Piechoty.

Na pobliskiej stacji kolejowej stał niegdyś murowany budynek dworcowy bardzo podobny do tego, który niedawno odnowiono na głównej stacji Białegostoku. – Oba dworce były ważne, ale z czasem ten, który dziś jest głównym, został przeznaczony dla ruchu pasażerskiego, a Poleski (współcześnie Fabryczny), przejął ruch towarowy. Po dworcu z czasów carskich nie został dziś ślad (wycofujący się w 1944 r. Niemcy wysadzili go w powietrze). Za to do dziś znajdziemy elementy infrastruktury kolejowej z czasów parowozów. Z bocznicy korzystał także zlokalizowany obok Pułk, a za Sowietów bocznicę wykorzystano do  zorganizowania wywózek na Sybir – wyjaśniał historyk. Teren jest bardzo rozległy, magazyny przy ulicy Węglowej były elementem właśnie tej wojskowej bocznicy. – Dlatego wykorzystanie tego konkretnego budynku, magazynu pamiętającego ten czas, na siedzibę Muzeum Pamięci Sybiru, było czymś naturalnym – mówił dr Piotr Popławski kierujący Działem Projektów Kulturalnych Muzeum.

Ostatnim przystankiem na trasie Peletonu Pamięci było miejsce upamiętnienia ofiar wywózek – tuż przy stacji kolejowej. – To miejsce jest szczególne – podkreślał dr Piotr Popławski z Muzeum Pamięci Sybiru. Z wielu miejsc wywożono Polaków, ale tylko to miejsce było później świadkiem ich powrotów. Wywożeni z Wilna czy Lwowa nie powrócili do swoich miast, osiedli na zachodzie Polski. Mieszkańcy Białegostoku i Podlasia, niegdyś tutaj – jak określali Sowieci – „komasowani” na tej bocznicy, także tutaj wysiadali po powrocie do ojczyzny.

Peleton zakończył się minutą ciszy ku czci ofiar deportacji. Gdy grupa cyklistów powróciła do siedziby Muzeum, przewodnik zakończył spotkanie słowami: – Wróciliśmy pod stare wojskowe magazyny. Ten tutaj jest szczególny. Zamieniony w Muzeum stał się magazynem pamięci.

Sklep Odwiedź nasz sklep i sprawdź najnowsze publikacje Muzeum Pamięci Sybiru Odwiedź sklep