Deportacje narodów – dyskusja wokół książki „Litwini nad Morzem Łaptiewów” - Muzeum Pamięci Sybiru

20 czerwca 2023

Deportacje narodów – dyskusja wokół książki „Litwini nad Morzem Łaptiewów”

Dla Polaków najważniejszą książką o doświadczeniu sowieckich represji jest „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Na Litwie taką lekturą są wspomnienia Dalii Grinkevičiūtė „Litwini nad Morzem Łaptiewów”. Polskie wydanie tej książki stało się pretekstem do rozmowy polskich i litewskich historyków na otwartym spotkaniu w Muzeum Pamięci Sybiru.

Przejdź do treści

W spotkaniu współorganizowanym przez Muzeum Pamięci Sybiru i Ambasadę Republiki Litewskiej w Polsce w poniedziałek 19 czerwca wzięli udział goście z Litwy i historycy z Muzeum. Do Białegostoku przybyli: Ambasador Republiki Litewskiej Eduardas Borisovas, tłumaczka książki „Litwini nad Morzem Łaptiewów” Vytenė Saunoriūtė-Muschick oraz dyrektor Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy dr Arūnas Bubnys.

Ambasador Republiki Litewskiej tak mówił na temat pamięci o sowieckich deportacjach, które dotknęły Litwinów począwszy od 1941 roku:

– Nasze pokolenie pamięta wspomnienia dziadków, ojców. To ważne, żeby przekazywać tę historię nowym pokoleniom, ale i Zachodowi, który nie rozumiał, czym był Związek Sowiecki. Dlatego ważna jest tego typu literatura i muzea takie, jak Muzeum Pamięci Sybiru – podkreślał Eduardas Borisovas.

– Realny przełom w stosunkach z Rosją zaczął się w latach dwutysięcznych, a koniec nastąpił w 2004 roku, gdy Rosja powędrowała w stronę represji. Na początku lat 90. Litewska młodzież jeździła na Syberię, by porządkować cmentarze. Kiedy stosunki z Rosją się popsuły, skupiono się na wyjazdach do Kazachstanu – tłumaczył ambasador Litwy.

Dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru, prof. Wojciech Śleszyński, wyjaśniał:

– Dla nas proces wywózek sowieckich zaczyna się wcześniej, w lutym 1940 roku. Pierwsza wywózka Litwinów to dla Polaków już czwarta, to czerwiec 1941 roku. Zaczyna się ona w krajach bałtyckich, u nas zostaje przerwana niespodziewanym dla ZSRR atakiem Niemiec 22. czerwca 1941 roku. Tutaj na naszych ziemiach Sowieci już nie zdążyli dokończyć wywózki.

– Jeśli chodzi o świadomość, zwłaszcza teraz, gdy trwa wojna w Ukrainie, zdajemy sobie sprawę, że my, wszystkie narody z tej części Europy, powinniśmy mówić jednym głosem i nie dzielić tej opowieści na polską, litewską, łotewską czy estońską, ale starać się ją opowiadać jako doświadczenie tej części świata. Tylko z takim przekazem możemy dotrzeć do mieszkańców inych części świata – apelował profesor Śleszyński

– Oczywiście, dla każdego narodu „nasze cierpienie jest najważniejsze“. Ale co ważne: ono jest wpisane w zbrodniczą politykę Związku Sowieckiego, która na tych terenach jest prowadzona od 1939 roku w przypadku Polski, od 1940 w przypadku Litwy. Ale pamiętajmy, że masowe wywózki zaczęły się jeszcze wcześniej. Polacy, którzy trafili do Kazachstanu, spotkali tam rodaków, którzy byli tam już od 1936 roku. Także Litwini trafiali do Kazachstanu.

Dr Arūnas Bubnys opowiadał o deportacjach w 1941 r. z perspektywy Litwinów:

– Na Litwie mało kto wiedział, że to już czwarta deportacja przeprowadzana przez Sowietów. 14 czerwca 1941 roku akcja objęła wszystkie kraje okupowane przez Związek Sowiecki, począwszy od Estonii, przez Litwę, Łotwę, Białoruś, zachodnią Ukrainę i Mołdawię, zwaną wtedy Besarabią. Na Litwie akcja zrobiła wielkie wrażenie, nigdy wcześniej tak wielu ludzi nie zostało aresztowanych i wywiezionych. To wstrząsnęło Litwinami.

– Do tego w ramach tej deportacji oddzielano głowy rodziny od ich bliskich, w powojennych wywózkach to się nie powtórzyło. Najwięcej osób deportowano do Kraju Ałtajskiego, ale w 1942 r. około 3 tysiące z nich wysłano dalej na północ – do Jakucka, nad Lenę, za krąg polarny. Śmiertelność wśród deportowanych była większa niż w czasie oblężenia Leningradu – podkreślał dyrektor Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy.

– Litwa była małym krajem, miała około 3 mln mieszkańców. Większość ludności mieszkała na wsi, tylko 20% zamieszkiwała w miastach. Skład narodowościowy osób deportowanych z Litwy to w 73% Litwini, 10% Polacy, 13% Żydzi, w sumie 130 tysiące ludzi – co odpowiadało strukturze społecznej ówczesnej Litwy. Mniej niż połowa deportowanych w tej akcji przeżyła. Dodatkowo 150 tysięcy obywateli litewskich przebywało w sowieckich łagrach. Kolejne 20 tysięcy ludzi zginęło w wojnie partyzanckiej 1944-53, w tak zwanej na Litwie „wojnie po wojnie”… – tłumaczył Arūnas Bubnys.

W ramach spotkania przeczytane zostały fragmenty książki Dalii Grinkevičiūtė „Litwini nad Morzem Łaptiewów” przetłumaczonej przez obecną na sali Vytenė Saunoriūtė-Muschick.

Tak tłumaczka wspominała doświadczenia swojej rodziny i znajomość z Grinkevičiūtė:

– Moja mama miała rok, gdy była na liście osób przewidzianych do deportacji, ale nie została wywieziona. Historia mojej rodziny nie jest wyjątkowa, przeżywała to większość Litwinów. Ale w czasach komunizmu o tym nie mówiono, był to temat tabu – mówiła Vytenė Saunoriūtė-Muschick.

– Poznałam Dalię, mieszkała u mojej cioci. Ale nie znałam jej historii. Jej wspomnienia zostały po raz pierwszy opublikowane w prasie niepodległościowej. Na Litwie to było jak wybuch, szok, bo ludzie nie znali swojej historii – mówiła tłumaczka.

Dalia Grinkevičiūtė miała 14 lat, gdy w czerwcu 1941 r. została przez Sowietów deportowana z rodzinnego Kowna w mamą i bratem. Przez rok przebywali w Kraju Ałtajskim – i jak pisała we wspomnieniach – gdy tylko udało im się zaaklimatyzować, Litwinów wywieziono jeszcze dalej, w najtrudniejsze z możliwych warunki: za koło podbiegunowe.

Trafili na wyspę Trofimovsk u ujścia rzeki Leny do Oceanu Arktycznego, gdzie przez pół roku panują ekstremalne warunki: noc polarna, mróz, burze śnieżne. Niewolnicza praca, głód i życie w zasypanych śniegiem niedogrzanych barakach – niewielu przeżyło pierwszą zimę.

Gdy po przeniesieniu do Jakucji, gdzie Dalia otrzymała zgodę na naukę, uciekła na Litwę, z mamą, która marzyła o tym, by umrzeć w rodzinnym kraju. Gdy zmarła, Dalia w tajemnicy, osobiście wykopała matce grób w piwnicy rodzinnego domu w Kownie. Wszystko po to, by nie zostać odnalezioną przez władze. Wtedy też spisała swoje wspomnienia i zakopała je w słoiku w ogrodzie. Niestety, Sowieci odkryli jej obecność na Litwie – została ponownie deportowana w głąb Związku Sowieckiego.

Po ostatecznym powrocie do rodzinnego Kowna Grinkevičiūtė wykształciła się na lekarkę. – Chciała pomagać ludziom, dlatego została lekarzem. Zwolniono ją jednak z pracy, bo była „niewygodna”. Mimo, że złamano ją tyle razy, pozostała niezłomna – mówiła Saunoriūtė-Muschick.

Grinkevičiūtė nie była w stanie odnaleźć zakopanych wspomnień, dlatego napisała je ponownie. Pierwotny rękopis odnaleziono już po śmierci autorki.

Polskie wydanie „Litwinów nad Morzem Łaptiewów” zawiera oba teksty Grinkevičiūtė – pierwszy jest pełen emocji, dramatycznych opisów. W drugim widać starania, by przekazać potomnym jak najwięcej informacji o ludziach, którzy byli towarzyszami niedoli.

Książkę Dalii Grinkevičiūtė „Litwini nad Morzem Łaptiewów” wydaną przez Kolegium Europy Wschodniej można kupić w sklepie stacjonarnym Muzeum Pamięci Sybiru.

Sklep Odwiedź nasz sklep i sprawdź najnowsze publikacje Muzeum Pamięci Sybiru Odwiedź sklep