Październikowy „Eksponat miesiąca” - pamiątki spod Lenino - Muzeum Pamięci Sybiru

11 października 2023

Październikowy „Eksponat miesiąca” – pamiątki spod Lenino

W przeddzień 80. rocznicy bitwy pod Lenino miała miejsce kolejna odsłona cyklu „Eksponat Miesiąca”.

Przejdź do treści

Tym razem prezentowane były przedmioty należące do Witolda Świąteckiego, Sybiraka, który w 1943 roku wziął udział w tej krwawej bitwie. O rodzinnych pamiątkach opowiedziała prof. Grażyna Świątecka – córka Witolda Świąteckiego.

Rodzina Świąteckich została deportowana na Syberię 29 czerwca 1940 roku. Umieszczono ją w posiołku Łomowatoje, a potem w posiołku Niawrus. Witold pracował przy wyrębie lasu oraz jako pomocnik kowala, a jego żona Emilia zajmowała się obsługą bani (sauny).

– W lasach głębokiej tajgi czekały na nas baraki i tam rozpoczęliśmy życie, jednocześnie dostając informację, że już nie ma możliwości powrotu do Polski. W chwili wywózki miałam raptem 6 lat. W pierwszych dniach musieliśmy koczować na dworze, ponieważ baraki, w których mieliśmy mieszkać, były dosłownie wytapetowane pluskwami, więc najpierw trzeba było je wytępić. W związku z tym pierwsze dni spędziliśmy pod gołym niebem, w lesie.

Był głód, zimno, choroby, były zgony. Umierały zwłaszcza dzieci z wielodzietnych rodzin. Bo kto tam był w tych barakach? Matki z dziećmi. Ojcowe byli albo w łagrach, albo w Katyniu, albo zginęli w 1939 roku. Dlatego matki obarczone kilkorgiem dzieci rzeczywiście miały wyjątkowo ciężką sytuację. Nas, wyjątkowo, była cała trójka (ja, tata i mama), więc było nam chociaż trochę lżej – opowiadała o pobycie na zesłaniu Grażyna Świątecka.

W 1943 roku Witolda wcielono do 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, czyli tzw. Armii Berlinga. W dniach 12–13 października 1943 roku wziął on udział w bitwie pod Lenino.

– To właśnie my byliśmy jednymi z tych, którzy nie zdążyli do Andersa. Mój ojciec był tzw. mężem zaufania i w pewnym momencie przyszła depesza, żeby nie przyjeżdżać tam, gdzie gromadzi się Armia Andersa, ze względu na to, że wybuchła epidemia i jest głód. Znowu ugrzęźliśmy w przepastnych lasach tajgi aż do czasu, kiedy ojca wzięli do wojska. Bardzo duża liczba zesłańców szła do wojska, ponieważ często to był jedyny sposób, żeby wydostać się z tych ciężkich warunków: głodu, choroby, zimna. No i ci ludzie szli w łachmanach, boso, do miejsca, w którym tworzyła się tzw. Armia Berlinga – mówiła gościni Muzeum.

Podczas prezentacji „Eksponatu miesiąca” Grażyna Świątecka wspominała o wielu listach przesyłanych przez ojca zarówno do niej, jak i do jej matki:

– Pamiętam list od mojego ojca, do mojej mamy. List, w którym ojciec pisze i cieszy się z takich rzeczy, że wreszcie nie jest głodny, bo przed wyjazdem był na skraju wyczerpania głodowego. Przez te parę miesięcy ludzie odżyli i z tych łachmaniarzy zostali przebrani w polskie mundury z polskimi orzełkami, chociaż bez korony. Ojciec pisał też w listach, że bardzo cieszy się z butów. Buty były marzeniem wszystkich mężczyzn, którzy byli na zesłaniu. W porównaniu z panującym w posiołkach głodem, jedzenie mogło wydawać się wykwintne.

– Ojciec pisał mi jeszcze: „idziemy naprzód, idziemy na Zachód, idziemy do Polski, niedługo się tam spotkamy” – i rzeczywiście przeżył bitwę pod Lenino. Znalazłam też wśród pamiątek po nim kartkę z datą 13 października 1943 r. Jak i kiedy ojciec to napisał? Nie wiem. Pisał bardzo często, być może z myślą, że może to być ostatni list – wspominała Grażyna Świątecka.

Pani Grażyna wraz z matką przebywały w tym czasie w Jemiecku nad Dwiną, gdzie Emilia Świątecka organizowała polski dom dziecka. W maju 1944 roku dzieci wraz z wychowawcami zostały przeniesione w okolice Kujbyszewa (obecnie Samara), a w 1946 roku repatriowane do Polski. Po trzech latach rozłąki rodzina Świąteckich znów się spotkała.

W ramach październikowego Eksponatu miesiąca w górnym holu Muzeum Pamięci Sybiru obejrzeć można przekazane przez Grażynę Świątecką przedmioty należące do jej ojca, Witolda: kaburę pistoletu służbowego, sowiecką torbę raportową, medal Zasłużonym na Polu Chwały 12–13 X 1943.

– To rzadko spotykana sytuacja – zwracał uwagę dr Piotr Popławski z Muzeum Pamięci Sybiru. – Ekwipunek zużywał się na polu bitwy, niewiele go przetrwało. Nawet jeśli takie elementy się zachowały, to rzadko kiedy wiemy, do kogo należały. Tu mamy przedmioty należące do konkretnego żołnierza walczącego w bitwie, która rozegrała się dokładnie 80 lat temu.

Przy okazji wizyty pani profesor przywiozła do Białegostoku kolejne obiekty, aby je przekazać do zbiorów naszego muzeum, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni.

Kolejna odsłona cyklu „Eksponat Miesiąca” będzie miała miejsce 9.11.2023 r., wyjątkowo o godz. 17:00. Igor Strojecki opowie o przywiezionych do Białegostoku pamiątkach po pradziadku, Leonie Barszczewskim. Po prezentacji eksponatu, o godz. 18.00, odbędzie się z prawnukiem tego podróżnika i fotografa – prywatnie varsavianistą, pasjonatem genealogii, autorem książki „Utracony świat. Podróże Leona Barszczewskiego po XIX-wiecznej Azji Środkowej”. Bilety do kupienia na https://tiny.pl/cjxpk.

Zapraszamy.

Sklep Odwiedź nasz sklep i sprawdź najnowsze publikacje Muzeum Pamięci Sybiru Odwiedź sklep